Archiwum Polityki

Polon, Litwinienko, laboratorium nr 12

To byłby materiał na szpiegowski kryminał, gdyby trup nie był prawdziwy, a sprawie nie towarzyszyło pesymistyczne przekonanie, że może nigdy nie zostanie rozwiązana. Dwa dni przed śmiercią 43-letni Aleksander Liwinienko, były pułkownik rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa, dyktując żonie w szpitalu w Londynie ostatni list, oskarżył o ten zamach bezpośrednio Władimira Putina. Prezydent Rosji, który te oskarżenia nazwał prowokacją polityczną, obiecał pomoc brytyjskim służbom. W organizmie Litwinienki znaleziono ślady polonu 210, rzadkiej substancji radioaktywnej (rocznie produkuje się jej nie więcej niż 100 gram), co wskazywałoby na bardzo profesjonalną i wyrafinowaną robotę. Litwinienko po odejściu ze służby napsuł FSB sporo krwi. W 1998 r. ogłosił na konferencji prasowej, że w swoim czasie otrzymał rozkaz zabicia Borysa Bierezowskiego, wpływowego oligarchy epoki Jelcyna, który później popadł w niełaskę i schronił się w Londynie. Od tej pory Litwinience nie dawano spokoju, wielokrotnie zatrzymywany, wykorzystał właściwy moment i uciekł pod skrzydła Bierezowskiego do Londynu (i właśnie dostał obywatelstwo brytyjskie). W 2002 r. opublikował w Stanach książkę o niewyszukanym tytule „Przestępcy z Łubianki” (wydawnictwo Grani), w której dowodził, że to służby specjalne stały za zamachami bombowymi w Moskwie i na prowincji – zginęło w nich ponad 300 osób i dostarczyły pretekstu do drugiej interwencji w Czeczenii. W książce opisuje laboratorium toksykologiczne nr 12, znajdujące się w strukturze KGB, osławionej poprzedniczki FSB. Czyżby teraz laboratorium pokazało, co potrafi? Tu dochodzi inny tajemniczy wątek: w 2003 r. zmarł w dziwnych okolicznościach parlamentarzysta Dumy i znany dziennikarz „Nowoj Gaziety” Jurij Szczechoczikin, członek specjalnej komisji parlamentarnej, zajmującej się m.

Polityka 48.2006 (2582) z dnia 02.12.2006; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 19
Reklama