Archiwum Polityki

Czyja to kochanka?

We Francji film obejrzało 3 miliony widzów, co świadczy o tym, że także nad Sekwaną jest ogromne zapotrzebowanie na komedię – a jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. Film „Czyja to kochanka?” Francisa Webera („Plotka”, „Pechowiec”) z pewnością arcydziełem gatunku nie jest. Daniel Auteuil, prezes poważnej firmy (którym by nie został bez protekcji bogatej żony), romansuje z top modelką (Alice Taglioni). Obiecuje jej, że wkrótce się rozwiedzie, jak tylko żonie przejdzie depresja. Ale od dwóch lat nie przechodzi. Prawdziwa komedia zaczyna się w momencie, kiedy paparazzi robią prezesowi zdjęcie w towarzystwie kochanki. Fotografia trafia do prasy, sytuacja milionera staje się wprost beznadziejna. Ale jego bystry prawnik zauważa w kadrze jeszcze trzecią osobę: anonimowego przechodnia. Linia obrony ma być następująca: to właśnie ów nieznajomy jest kochankiem dziewczyny, zaś prezes znalazł się w obiektywie przypadkiem. Trzeba odszukać i opłacić młodziana (jest nim pracownik hotelowego garażu) oraz namówić modelkę, by zechciała udawać, że jest jego dziewczyną. Żeby mistyfikacja była w pełni wiarygodna, dziewczyna przenosi się do kawalerki garażowego, i to nie tylko na dzień, ale i na noc (paparazzi nie śpią). Widz, któremu może się wydawać, że już wie, jak potoczy się akcja, jest w błędzie – dziewczyna jeszcze wierzy naiwnie w dobre intencje kochanka, chłopiec zaś choć jest pod wrażeniem top modelki, nadal kocha skromną jak on sam dziewczynę z księgarni. Jak to się wszystko skończy, można zobaczyć w kinie. Morał z tej, tylko chwilami zabawnej, komedii wynika poważny: dziewczyny, nie romansujcie z żonatymi mężczyznami, którzy obiecują, że się rozwiodą, jak tylko żona wyjdzie z depresji!

Polityka 48.2006 (2582) z dnia 02.12.2006; Kultura; s. 70
Reklama