Archiwum Polityki

Opinie

Wojciech Maziarski, „Newsweek”:
„Dlaczego lustracja jest potrzebna? – pytano, gdy jeszcze toczyła się na ten temat w Polsce dyskusja. Dla oczyszczenia atmosfery – argumentowali zwolennicy otwarcia teczek. Albo: dla bezpieczeństwa państwa, by dawni ubecy nie mogli szantażować swych niegdysiejszych ofiar. Wszystkie te pięknie brzmiące argumenty przypomniały mi się, gdy w zeszłym tygodniu oglądałem w telewizyjnej Jedynce »Misję specjalną«. Autorzy programu zlustrowali kilkoro dziennikarzy starszego pokolenia. Czyżby dla oczyszczenia atmosfery? A może kierowała nimi troska o bezpieczeństwo państwa. Pewnie chcieli uwolnić sędziwą Irenę Dziedzic albo nieżyjącego już Andrzeja Drawicza od groźby szantażu przez dawnych funkcjonariuszy SB. Program nawet nie udawał obiektywizmu, a ton mściwej satysfakcji był aż nadto wyczuwalny. Materiał zrealizowano według wzorców z epoki stanu wojennego, kiedy to w TV demaskowano wichrzycieli i kontrrewolucjonistów. Albo – jeśli ktoś woli – według modelu, który sprawdził się w Marcu ’68. Wrogowie ludu zostali jednoznacznie wskazani i nieodwołalnie napiętnowani. Sami nie mogli niczego wytłumaczyć ani się obronić, bo nie zostali dopuszczeni do głosu. Jakieś niuanse, ważenie win i zasług, próby zrozumienia motywacji ludzi, którzy żyli w czasach komunizmu i stawali w obliczu nieznanych dziś dylematów? Wolne żarty. Lustratorzy z IV RP nie bawią się w roztrząsania drobiazgów, takich jak to, że może ktoś w którymś momencie swojego życia ugiął się, ale potem wyprostował kręgosłup i zasługami odkupił wcześniejsze winy. Oczywiście można powiedzieć, że autorzy »Misji« są po prostu złymi dziennikarzami.

Polityka 49.2006 (2583) z dnia 09.12.2006; Opinie; s. 102
Reklama