Ilu jest Polaków, którzy mają „prawo czuć się oszukanymi” przez rządzących, ilu podobnie jak Platforma „jest dzisiaj bardzo rozczarowanych rządami PiS”, ilu nie brało „udziału w ruchu oporu, było śledzonych i gnębionych”, życie ilu „zależy od mądrych lub złych decyzji wójta, burmistrza, starosty, prezydenta, marszałka województwa”? Donald Tusk odpowiada, że są to „miliony Polaków”. Lider PO tak często używa tej frazy, że zostało to zauważone przez satyryków i publicystów.
Dlaczego tak chętnie po nią sięga i co kryje się za tymi „milionami Polaków”? – Ktoś pewny siebie nie mówi nawet „wszyscy Polacy”, lecz po prostu „Polacy”. Widocznie Donald Tusk nie chce używać aż tak mocnych określeń – uważa językoznawca prof. Jerzy Bralczyk. Z drugiej strony „miliony” obrazują Polaków w zdecydowanie większej liczbie niż obrazowaliby ich „Polacy” jako tacy. Profesor nie gani jednak specjalnie lidera PO: – Jeśli ktoś posiądzie już jakieś wyrażenie, to po prostu często go używa. Przypomina też czasy minione, o których wszyscy chcielibyśmy zapomnieć: – Te tysiące rąk na przykład. Idąc z duchem czasu i tropem Donalda Tuska, powiedzielibyśmy dziś „miliony rąk milionów Polaków”.