Prasa doniosła, że dokładnie w momencie wybuchu seksafery w Samoobronie pisarka Manuela Gretkowska ogłosiła chęć utworzenia partii pod nazwą Polska Jest Kobietą. Nie wiemy, na ile zbieżność dat jest przypadkowa, na razie nie jest także jasne, którą konkretnie kobietę Gretkowska ma na myśli.
– Jeśli Polska ma być Genowefą Wiśniowską, Danutą Hojarską czy Renatą Beger, to ja jestem za delegalizacją tej partii – uprzedza pan Olgierd, rencista, który zatelefonował w tej sprawie do redakcji. Jego zdaniem koncepcja, że Polska jest kobietą, to nawiasem mówiąc gruba przesada. Polska, powiada, powinna być raczej mężczyzną, i to postawnym, najlepiej blondynem, dysponującym silnym ciosem z obu rąk, żeby szanowano nas w Europie.
Może i powinna, ale nie jest, odpowiadają zwolennicy koncepcji Gretkowskiej. Ich zdaniem Polska jest kobietą i to niestety co i rusz molestowaną przez różnych spoconych amantów dysponujących okazałym immunitetem. Składają oni kobiecie niedwuznaczne propozycje, próbują nią rządzić i obiecują, że będzie miała z nimi raj na ziemi. Potem wprowadzają się do niej, wykorzystują, a gdy po jakimś czasie odchodzą, okazuje się, że z mieszkania znikają także cenne drobiazgi, karta kredytowa i kluczyki do samochodu. A ona zostaje z nieślubnymi dziećmi, bez pracy, a nawet bez materiału genetycznego niezbędnego do ustalenia ojcostwa.
Jak można się domyślić, Gretkowskiej chodzi o to, żeby Kobiecie-Polsce było w życiu lepiej, bo wtedy być może lepiej w życiu będzie również kobiecie w Polsce, a kto wie, czy i mężczyzna w Polsce na tym nie skorzysta. – Jeśli potrafimy założyć sukienkę, potrafimy też założyć prawdziwą partię polityczną – przekonywała śmiało pisarka na inauguracyjnym spotkaniu nowego ugrupowania.