Publikację tę adresujemy przede wszystkim do tych, którzy 25 lat temu uczestniczyli w wielkim ruchu Solidarności. Było nas podobno 10 mln, choć nie wszyscy mieli jakieś związkowe legitymacje. Nikt wtedy nie dbał o takie formalności, ważne było poczucie przynależności i wzajemna solidarność ludzi zbuntowanych przeciwko władzy. Dla wielu z nas te kilkanaście miesięcy od sierpnia 1980 r. do grudnia 1981 r. to jeden z najważniejszych i najpiękniejszych okresów życia. Doświadczaliśmy zbiorowych emocji, których intensywność można porównać chyba tylko z Wielkim Tygodniem po śmierci Jana Pawła II. Nieprzypadkowo tamta rewolucja, czy też – jak mówią historycy – kolejne narodowe powstanie, bywa nazywana Karnawałem Solidarności. Dziwny to był karnawał: głodny, pełen lęku przed nadciągającą katastrofą, ale jednocześnie odświętny, patetyczny, upojony świeżym doznaniem wolności i bliskości z innymi ludźmi.
Przez te ostatnie ćwierć wieku niezbyt często wracaliśmy do tamtych wspomnień. Przysypały je inne wydarzenia: stan wojenny, zmarnowane lata 80., potem Okrągły Stół i mozół budowania wolnej Trzeciej Rzeczpospolitej. Mówi się, że Solidarność jest mitem założycielskim nowej Polski, ale tak bardzo się potem poróżniliśmy, że ten mit stał się niewygodny. Jakoś niezręcznie przypominać, że dzisiejsi polityczni przeciwnicy kiedyś byli przyjaciółmi. Historyczne zwycięstwo Solidarności okazało się gorzkie: odzyskaliśmy wolność, utraciliśmy solidarność.
Spór o to, kto jest prawowitym dziedzicem Pierwszej Solidarności, będzie nam już pewnie stale towarzyszył, ale – sądzimy – każdy ma prawo do swojego kawałka wspomnień. Solidarność jest własnością wszystkich, którzy się do niej przyznają – i nikt tu nie ma lepszej legitymacji.
Chcemy więc w tej publikacji przypomnieć, co się zdarzyło Polakom między Sierpniem a Grudniem, odtworzyć nastrój tych dni, przywołać główne postaci narodowego dramatu.