Archiwum Polityki

Przetrwać w raju

Umowa o zaniechaniu przez Phenian prac w zakresie energetyki jądrowej, zawarta między Koreą Północną a USA, przestała obowiązywać już następnego dnia po podpisaniu. To dyplomatyczny rekord świata.

Takie porozumienia – na jeden dzień – zawiera się tylko na wojnie. W tym przypadku porozumieli się wrogowie w stanie wojny – Korea Północna i Stany Zjednoczone. Asystowali przy tym m.in. Chińczycy, Japończycy i Rosjanie. Wszyscy potem przed kamerami spletli wieniec ze ściskających się rąk. Komentatorzy, którzy zajmują się Dalekim Wschodem, powiedzieli, że to nic nie znaczy, i następnego dnia Kim Dzong Il potwierdził słuszność ich stanowiska. Drogi Przywódca uważa, że umowa będzie ważna pod warunkiem, że USA zgodzą się na wykorzystywanie reaktorów koreańskich do celów pokojowych. Oznacza to powrót do punktu wyjścia: Amerykanie domagali się rezygnacji KRLD z programu jądrowego w ogóle, to znaczy z programu pokojowego również, bo różnica między wykorzystaniem energii jądrowej do celów militarnych i cywilnych jest tam żadna. A przypomnieć trzeba, że dalekosiężny program jądrowy przy współpracy z ZSRR, czyli ze Stalinem, rozpoczęty został przez Kim Ir Sena w 1940 r.!

Zatem ropa za reaktory do KRLD nie popłynie.

Natomiast ryż południowokoreański – z powodów humanitarnych – tak. Korea Południowa żywi swego północnego sąsiada, bojąc się głodnego, wściekłego zwierza, który wyposażony jest w rakiety o zasięgu 7 tys. km i dwie głowice atomowe. Pomoc żywnościową Południa dla Północy nazywa się obrotami dwustronnymi. Ich wielkość osiąga 333 mln dol. rocznie, przy czym dwustronność polega na tym, że Seul wysyła ryż, a Phenian odsyła puste worki. Krąży ich między dwiema stolicami ok. 30 mln sztuk. Jeśli pomoc przysyłana jest w opakowaniach z napisami po koreańsku, że to „dar narodu amerykańskiego”, funkcjonariusze reżimu wyjaśniają, że chodzi o odszkodowanie za zniszczenia wojenne z 1951 r.

Bez pomocy zagranicznej liczba śmiertelnych ofiar głodu, który dotknął KRLD w latach 90.

Polityka 44.2005 (2528) z dnia 05.11.2005; Świat; s. 50
Reklama