Archiwum Polityki

Choroba nieznośnych dzieci

W każdej większej klasie zdarza się jakiś Kazio, który rozrabia i przeszkadza w prowadzeniu lekcji. Często zwala się to na karb złego wychowania, podczas gdy mamy do czynienia z dzieckiem chorym na ADHD. Współczesna medycyna potrafi takim dzieciom pomóc.

Zespół nadpobudliwości psychoruchowej z zaburzeniami koncentracji – określane angielskim skrótem ADHD od Attention Deficit Hyperactivity Disorder – to najczęściej diagnozowane zaburzenie psychiczne wieku dziecięcego. Za jego przyczynę uznaje się nietypowe dojrzewanie układu nerwowego. Pierwsze informacje o psychiatrycznym leczeniu nadpobudliwych dzieci pojawiły się na początku lat 70. w Stanach Zjednoczonych. Do opinii publicznej docierały dwoma kanałami – poprzez szkoły, które podpowiadały zdesperowanym rodzicom, gdzie szukać pomocy, i za pośrednictwem mediów, które alarmowały, że dzieci stają się przedmiotem eksperymentów medycznych na masową skalę. Od tamtej pory ADHD i stosowany w jego leczeniu ritalin (metylfenidat) wyrosły na bohaterów medialnej legendy, w której dzieci występują jako ofiary, a psychiatrzy jako złoczyńcy na usługach przemysłu farmaceutycznego. Mimo że wiedza medyczna jest dziś nieporównywalnie większa, argumenty budujące czarną legendę ADHD nie zmieniły się od ponad 30 lat. Ujawnia się w nich nieuświadomiony lęk, że medyczne podejście do nadpobudliwości zaburzy porządek społeczny: oduczy dzieci odpowiedzialności i rozmyje granicę między dobrym a nagannym.

Amerykańska klasyfikacja chorób psychicznych rozróżnia trzy typy ADHD: z przewagą nadpobudliwości i impulsywności, z przewagą deficytu uwagi oraz typ mieszany. Dzieci z pierwszej grupy mają częściej kłopoty z poprawnym zachowaniem (80 proc.) niż z nauką (23 proc.). W grupie drugiej – odwrotnie: 75 proc. ma kłopoty z nauką, a 40 proc. z zachowaniem. ADHD występuje często w towarzystwie innych zaburzeń: z dysleksją, dysgrafią, tikami (zespół Touretta). – Cechy, na podstawie których rozpoznajemy zespół nadpobudliwości ruchowej, występują powszechnie u większości dzieci i dorosłych – wyjaśnia prof.

Polityka 44.2005 (2528) z dnia 05.11.2005; Nauka; s. 78
Reklama