Wybrałem się w sobotę z sześcioletnim synkiem do kina. Przed seansem filmu animowanego „Szeregowiec Dolot” (świetnego, nawiasem mówiąc) wrocławskie kino Helios uraczyło nas dużą porcją reklam i zwiastunów. Do tego, że w kinie jesteśmy zmuszeni do oglądania reklamowych spotów, już dawno się przyzwyczailiśmy. Ale to, co zobaczyliśmy ostatnio, po prostu nas zaszokowało. Pośród kilku zwiastunów filmów animowanych dla dzieci wyświetlono zapowiedź filmu „Komornik”. Oto pośród bajkowych postaci kina dziecięcego kilkuletnia widownia miała okazję zobaczyć kilkudziesięciosekundową zbitkę niezwykle brutalnych scen: komornika wyrywającego akordeon płaczącej dziewczynce, wściekłego psa szarpiącego tegoż komornika uwieszonego na ogrodzeniu, brutalną bijatykę, mężczyznę klęczącego w błocie, podczas gdy tytułowy komornik odjeżdża jego samochodem, a na finał coś, po czym kilkuletnia widownia zamarła – wisielca na klatce schodowej. Tak wyglądał wstęp do wesołej opowieści, którą miałem zamiar obejrzeć z moim kilkuletnim synkiem w sobotnie popołudnie. Tym razem pozostaliśmy na swoich miejscach i obejrzeliśmy obiecany dziecku film, ale nie chciałbym, aby jego i inne dzieciaki spotkało w przyszłości w kinie coś podobnego...