Archiwum Polityki

Ukryte

Reżyser „Ukrytego” Michael Haneke zaskakuje nas od pierwszej minuty: z rosnącym zniecierpliwieniem oglądamy długie, statyczne ujęcie przedstawiające średnio atrakcyjny obiekt, jakim jest typowa paryska kamienica. Nic się nie dzieje. Ale za chwilę przekonamy się, że ten sam obraz nie zawsze znaczy to samo. Okazuje się bowiem, że oglądaliśmy kasetę wideo, którą dostał mieszkaniec tego właśnie domu. Ktoś obserwuje nieustannie jego i jego rodzinę, czego dowodem są następne nagrania, a także koszmarne rysunki. Grany przez Daniela Auteuil główny bohater filmu, redaktor telewizyjnego programu o książkach, nie ulega łatwo panice, ale nie zazna już spokoju. Wprawdzie w domu pozornie nic się nie zmieniło, ale w ten sposób nie da się ukryć strachu. Przed czym? Haneke podsuwa swemu bohaterowi pewien trop. Otóż kiedy był dzieckiem, jego rodzice pomogli pewnemu małego Algierczykowi, nie w takim jednak wymiarze, jak on się tego spodziewał. Odszedł do swego świata z poczuciem krzywdy. Czy teraz postanowił się zemścić? To najbardziej narzucające się rozwiązanie zagadki (której i tak do końca Haneke nie rozwiązuje), ale przecież możliwa jest inna interpretacja. Po pokazie filmu na ostatnim festiwalu w Cannes pisano, iż reżyser pokazuje lęki zachodniego społeczeństwa przerażonego zamachami terrorystycznymi, a nawet samą ich zapowiedzią. Zapewne w tym bardzo poruszającym filmie jednego z najciekawszych reżyserów współczesnego europejskiego kina ukrytych jest wiele znaczeń. Proponuję bardzo uważnie obejrzeć ostatnią scenę.

Zdzisław Pietrasik

Polityka 45.2005 (2529) z dnia 12.11.2005; Kultura; s. 66
Reklama