Reżyser „Ukrytego” Michael Haneke zaskakuje nas od pierwszej minuty: z rosnącym zniecierpliwieniem oglądamy długie, statyczne ujęcie przedstawiające średnio atrakcyjny obiekt, jakim jest typowa paryska kamienica. Nic się nie dzieje. Ale za chwilę przekonamy się, że ten sam obraz nie zawsze znaczy to samo. Okazuje się bowiem, że oglądaliśmy kasetę wideo, którą dostał mieszkaniec tego właśnie domu. Ktoś obserwuje nieustannie jego i jego rodzinę, czego dowodem są następne nagrania, a także koszmarne rysunki.
Polityka
45.2005
(2529) z dnia 12.11.2005;
Kultura;
s. 66