Fabułę „Kobiety z morza” – temat ibsenowski opracowany na nowo przez Susan Sontag – można streścić w zdaniu: „Kobiety są z Wenus, mężczyźni z Marsa”. Rzecz jest o zderzeniu pierwiastka kobiecego – tego, co irracjonalne, intuicyjne, naturalne – z jego męskim przeciwieństwem: racjonalnością i kulturą. Pojawia się też społecznie nośny motyw kupowania sobie młodej żony, ale raczej przy okazji, bo reżysera Roberta Wilsona – z wykształcenia malarza i architekta – nie interesuje opowiadanie skomplikowanych i emocjonujących fabuł, tylko tworzenie pięknych obrazów, estetyka.
Polityka
45.2005
(2529) z dnia 12.11.2005;
Kultura;
s. 67