Archiwum Polityki

Premier i biskupi

Wizyta premiera Kazimierza Marcinkiewicza w Radiu Maryja musiała być szokiem dla abp. Józefa Życińskiego i bp. Tadeusza Pieronka, którzy wielokrotnie przypominali, że nacjonalizmu i ksenofobii nie da się pogodzić z Ewangelią. Wśród biskupów są zwolennicy politycznej linii Radia Maryja, ale, jak zaznacza dr Sławomir Sowiński z Uniwersytetu im. Kard. Stefana Wyszyńskiego, Radio Maryja nie jest oficjalnym przedstawicielem polskiego Kościoła. Wprawdzie odwrócenie się ojca Rydzyka i jego koncernu medialnego od polskiej neoendecji ma swoje dobre strony, ale ceną jest wprowadzenie ruchu radiomaryjnego na salony polskiej polityki, a rząd PiS i tak musi zabiegać o poparcie LPR. – Skazywanie się przez partię zwycięską na konieczność układów ze skrajnymi nurtami politycznymi jest trochę niepokojące – uważa abp. Tadeusz Gocłowski. Nie wiemy, czy rozmawiali o tym premier Marcinkiewicz z bp. Piotrem Liberą, sekretarzem generalnym Episkopatu, bo oficjalny komunikat po ich godzinnym spotkaniu nie zawiera żadnych konkretów. W komentarzu do tej rozmowy bp Libera dał do zrozumienia, że ubolewa, iż nie udało się stworzyć rządu PiS-PO. Podkreślił, że nie zgłosił premierowi żadnych problemów do rozwiązania w stosunkach Kościół–państwo. Problem taki podrzuciła za to Liga Polskich Rodzin, zgłaszając propozycję zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej. Posunięcie to miało zapewne odwojować choćby część radiomaryjnego elektoratu zabranego LPR przez PiS i ojca Rydzyka oraz skomplikować życie rządowi i Episkopatowi, wymuszając na nich zajęcie stanowiska w tej sprawie i wywołując wewnętrzne podziały na jej tle w kierownictwie Kościoła. Nawet zachowawczy abp Józef Michalik przejrzał ten zamysł i wziął w obronę bp.

Polityka 46.2005 (2530) z dnia 19.11.2005; Ludzie i wydarzenia; s. 16
Reklama