Archiwum Polityki

Czwarty akt dramatu

Janusz P., bohater wielu publikacji, dwóch książek i uznanego za atak na braci Kaczyńskich filmu telewizyjnego „Dramat w trzech aktach”, odmawia wypowiedzi medialnych, bo nie chce prowokować losu. Ten eufemizm oznacza, że obawia się zemsty ze strony tych, których niedawno oskarżał, a którzy teraz sprawują władzę.

P. wyłonił się z cienia pod koniec rządów AWS. Jakub Kopeć, wówczas dziennikarz „Trybuny”, na podstawie jego opowieści napisał książkę o finansowaniu Porozumienia Centrum m.in. z pieniędzy FOZZ. Janusz P. wrócił wtedy do Polski po siedmioletnim pobycie w Wenezueli. Poszukiwano go listem gończym jako podejrzanego o wyłudzenie 12 mld st. zł z Impexmetalu i 8 mld st. zł z jednego z banków. Ścigany wcale się nie ukrywał, odwiedzał redakcje, pozował fotoreporterom przed wejściem do stołecznej prokuratury. Dopiero występ w telewizyjnym filmie i skandal, jaki wtedy wybuchł, spowodowały retorsje. P. na ponad 7 miesięcy trafił do aresztu.

W gruncie rzeczy wszystkie opowieści Janusza P. dotyczyły nie Jarosława i Lecha Kaczyńskich, ale ich bliskiego współpracownika Adama Glapińskiego, w pierwszej połowie lat 90. ministra w rządzie m.in. Jana Olszewskiego i członka władz PC. To Glapińskiemu, jak twierdził, przekazywał pieniądze, bo w ten sposób wspomagał partię, z którą sympatyzował. Glapiński – w przeciwieństwie do braci Kaczyńskich – nie wypierał się znajomości z P. Zaprzeczał natomiast braniu od młodego biznesmena pieniędzy. Janusz P. nie miał żadnych pokwitowań na piśmie.

Dzisiaj Janusz P., współoskarżony (wraz z Jerzym K., byłym oficerem WSI) w procesie o wyłudzenie w sumie 20 mld st.

Polityka 46.2005 (2530) z dnia 19.11.2005; Ludzie i wydarzenia; s. 17
Reklama