Archiwum Polityki

Julia wraca do domu

:-'

Agnieszka Holland zawsze miała trzeźwe spojrzenie na rzeczywistość. Ostatnio jednak deklaruje, że interesuje ją świat transcendencji i cudu, magii i kabały, w który nie jest w stanie uwierzyć, ale który ją przyciąga. Z tej schizofrenii światopoglądowej rodzą się jej kolejne filmy, niestety coraz mniej atrakcyjne dla widza. Jej najnowszy rodzinno-metafizyczny dramat „Julia wraca do domu” opowiada o katoliczce, Polce z pochodzenia, mieszkającej w Kanadzie (Miranda Otto), która ciężko przeżywa zdradę swojego życiowego partnera, Żyda (Lothaire Bluteau). Dodatkowym ciosem jest dla bohaterki choroba nowotworowa jej syna, którego stara się ratować wszelkimi sposobami, udaje się nawet w tym celu do ludowego uzdrowiciela, w którym się z wzajemnością zakochuje. Pogmatwana i wielotematyczna fabuła przypomina abstrakcyjny wykład o ambitnej, dynamicznej kobiecie rozpaczliwie szukającej wiary, która znajduje w końcu ukojenie, zdając się na ślepy los. Film Holland, w którym wszystkie postaci kierują się na przemian histerią i rozsądkiem, został przyjęty obojętnie na ubiegłorocznym festiwalu w Wenecji. Reżyserka zaczyna mieć chyba problemy z przekazaniem swoich intencji.

(JAW)

:-) świetne
:-, dobre
:-' średnie
:-( złe
Polityka 35.2003 (2416) z dnia 30.08.2003; Kultura; s. 54
Reklama