Archiwum Polityki

Dom siostry, dom matki

W Chotomowie pod Warszawą istnieje tradycyjny dom dziecka, prowadzony przez siostry zakonne służebniczki Najświętszej Marii Panny. I żyją państwo Brzostkowie, którzy chcą prowadzić rodzinny dom dziecka. Dlaczego jednym z drugimi nie po drodze?

Na każdego wychowanka domu dziecka w Chotomowie wojewoda mazowiecki przeznacza 1630 zł miesięcznie (wliczając w to koszty jedzenia, utrzymania domu, pensje personelu, środki czystości).

Pieniądze na rodzinny dom dziecka, zatem i ten państwa Brzostków, powinien dać powiat (w tym przypadku legionowski), bo to jego placówka. Ale po cóż miałby płacić na sieroty w takim domu, skoro na ich utrzymanie u sióstr łoży wojewoda? Że wychodzi wielokrotnie drożej, to rzecz dla starosty drugorzędna.

Dziewczyny mówią: mamo

Sąd Rejonowy w Legionowie powierzył Annie i Leszkowi Brzostkom dwie dziewczynki, które wcześniej mieszkały w domu dziecka prowadzonym przez siostry służebnice. Ilona przebywała w domu sióstr od czwartego, a Ewelina od drugiego roku życia. Kiedy przed kilkoma miesiącami trafiły do Brzostków, były szczęśliwe.

Czy kiedy inne dzieci nie będą słyszały, możemy już mówić do cioci mamo? – pytały Annę Brzostek.

Anna od czterech lat pracuje jako wychowawczyni w domu służebniczek.

– To dobra placówka – mówi. – Jednak nie rodzina. Chcieliśmy Ewelinie i Ilonie stworzyć rodzinę – z ojcem, matką, rodzeństwem. Wszystko zaczęło się od tego, że wzięliśmy do siebie na ubiegłoroczny wakacyjny miesiąc siedem dziewczynek z domu prowadzonego przez zakonnice. Dostaliśmy na ich utrzymanie 500 zł, nie za dużo, ale poradziliśmy sobie. Było nam w takiej dużej gromadzie bardzo miło.

Zatem Ilona i Ewelina żyją z Brzostkami, ich matka biologiczna odwiedza je co tydzień. Anna chce, żeby więź między nią i córkami została zachowana.

Brzostkowie mieszkają w przestronnym domu, który wybudowali na rodzinnej działce Anny.

Polityka 35.2003 (2416) z dnia 30.08.2003; Społeczeństwo; s. 78
Reklama