Archiwum Polityki

Coś z życia

Resztki kultury
„Gazeta Wyborcza” doniosła ostatnio o nowych obyczajach w warszawskich blokach. Mieszkańcy lokali na parterze, szczęśliwi posiadacze miniogródków, coraz częściej zaczynają przeklinać swoje tereny zielone. A właściwie sąsiadów mieszkających na górnych piętrach. Oni to właśnie upodobali sobie wyrzucanie przez okno śmieci. Do ogródków pod blokami trafiają resztki obiadu, niedopałki, zgniłe owoce, puszki, butelki, gazetki pornograficzne, a w ślad za nimi zużyte prezerwatywy. Komentujący te obyczaje antropolog kultury prof. Roch Sulima widzi w nich powrót do instytucji miejskiego rynsztoka – miejsca na odpadki wspólnego, czyli niczyjego. Skoro jednak rynsztokami stały się ogródki, właścicielom ogródków nie pozostaje nic innego, jak używanie słownictwa rynsztokowego.

Kultura resztek

Izabella Trojanowska zwierzyła się niedawno „Życiu na gorąco”, że do pielęgnacji oprócz ekskluzywnych preparatów używa też darów natury. Stosuje chociażby maseczkę z avocado. „Po prostu miksuję niezjedzone resztki i nakładam na twarz, szyję i dłonie” – zdradziła gwiazda. Właściciele zwierząt domowych wiedzą, jak trudno im namówić swoich pupili do konsumpcji resztek. A tu proszę – zamiast miseczki można stosować maseczki.

Wywiad z języczkiem

W pułapkę językową wpadła prezenterka MTV Joanna Horodyńska, która rozbierając się dla pisma „CKM” przy okazji udzieliła tzw. wywiadu. „Joasiu, co jest dla ciebie cool?” – spytał dziennikarz „CKM”. „Nie lubię tego słowa, bo nie jest polskie. Ja na kawę light wolę mówić kawa chuda. Używanie angielskich słówek uważam za prostackie” – mówi Joanna.

Polityka 35.2003 (2416) z dnia 30.08.2003; Fusy plusy i minusy; s. 94
Reklama