Archiwum Polityki

Krótka lista

Przebywałem akurat za granicą, kiedy – via Internet – dotarła do mnie wiadomość o tym, że prezydent dostał przypływu agresji z powodu Moniki Olejnik: „I’ll get you!”, „I have you on my short list!”, „You’ll regret” – tak to brzmiało po angielsku. Zaniepokoiło mnie, że prezydent ma krótką listę, a ja nie mam. Zrobiło mi się trochę wstyd. Nie żebym był święty. Pamiętam, kto mi chciał zaszkodzić, ale na ogół nie są to postaci godne uwagi i nie przyszło mi na myśl, żeby sporządzić ich listę. Najbardziej w życiu szkodziłem sobie sam i to ja powinienem być na czele mojej listy, a prezydent na czele swojej. Teraz widzę, że brak listy to był błąd. Na starość wiele nazwisk się zapomina i warto je utrwalić.

Kiedy Bronisław Geremek został ministrem, zapytano go, czy ma listę ambasadorów do odwołania. „Nie – odpowiedział – ale mam listę nazwisk do mianowania”. A prezydent? Dlaczego sporządził listę (a może właśnie jest uzupełniana w Klarysewie?) i dlaczego ujawnił, że jest na niej dziennikarka? I dlaczego do niej mimo wszystko poszedł? Krótka lista prezydenta powinna zostać opublikowana i to prędzej niż raport o likwidacji WSI, bo jest więcej warta. Kto na niej jest? To zadanie dla dziennikarzy śledczych, dla pani Marszałek, dla redaktora Pytlakowskiego, dla pp. Sekielskiego i Morozowskiego, którzy kiedyś wytrzasnęli spod ziemi list do Kwaśniewskiego, zanim otrzymał go adresat – dla nich zdobycie krótkiej listy prezydenta nie powinno być problemem. Potem mogą zgromadzić osoby z krótkiej listy i oddać im głos pod hasłem „Teraz Wy”. Są osoby, o których wiadomo, że ich na liście nie ma, bo prezydent je skreślił, do nich należą Paweł Zalewski, Andrzej Krawczyk czy Władysław Bartoszewski, ale – jak by powiedział prof.

Polityka 44.2008 (2678) z dnia 01.11.2008; Passent; s. 109
Reklama