Archiwum Polityki

My i prezes NBP

Właśnie otrzymaliśmy oficjalne pismo z Narodowego Banku Polskiego. W dniach najgłębszego od dziesięcioleci kryzysu światowych finansów, dramatycznego spadku wartości złotego, debat o formach interwencji i regulacji byliśmy przekonani, że NBP ma nam coś ważnego do zakomunikowania. Miał: prezes NBP Sławomir Skrzypek domaga się od „Polityki” sprostowania oraz 50 tys. zł nawiązki za „nazwanie członków Zarządu NBP amatorami” w naszej publikacji z lutego (!) tego roku (POLITYKA 6). Faktycznie, napisaliśmy wtedy („Huk za zamkniętymi drzwiami”), że „po sejmowym przesłuchaniu Sławomira Skrzypka przed jego nominacją na prezesa NBP już nie tylko bankowcy wyrobili sobie zdanie o jego nieprzygotowaniu na to stanowisko”. I dalej: „Wśród członków zarządu NBP, powołanych już przez Sławomira Skrzypka, nie ma ani jednego specjalisty od polityki monetarnej”, sam zaś prezes „pochodzi z zasobu kadrowego Lecha Kaczyńskiego (pracował z nim w NIK oraz magistracie Warszawy”, a NBP „stał się jednym z przyczółków władzy PiS”. Żeby prezes mógł się skupić na sprawach ważniejszych niż boleśnie naruszone dobra osobiste, przepraszamy i wszystko odszczekujemy. Oto stosowne oświadczenie: „Prezes NBP Sławomir Skrzypek nie otrzymał funkcji z partyjnego nadania, a tylko ze względu na wyjątkowe kompetencje, potwierdzone wieloletnią pracą w bankowości, licznymi, powszechnie znanymi publikacjami i rewelacyjnym wystąpieniem przed komisją sejmową. Absolutnie trzeba go nazywać wybitnym specjalistą. Sama jego obecność stabilizuje polską walutę, a jego znane zaangażowanie gwarantuje nam szybkie przejście do strefy euro”.

Tak jest dobrze, Panie Prezesie?

Polityka 44.2008 (2678) z dnia 01.11.2008; Do i od redakcji; s. 115
Reklama