Archiwum Polityki

Jeśli aresztowany, to nieusprawiedliwiony

Czy aresztowany poseł będzie dowożony do Sejmu, by wykonywać poselskie czynności? To pytanie wywołało zamieszanie w Prezydium Sejmu, gdy parlamentarzyści zgodzili się na aresztowanie Andrzeja Jagiełły. Konstytucjonaliści – po początkowym szoku i kilku dniach namysłu – są nareszcie zgodni: aresztowany poseł nie może brać udziału w pracach parlamentu. Prof. Stanisław Gebethner przedstawia to obrazowo. – Wyobraźmy sobie, że poseł powrócił z Afryki z domniemaniem choroby zakaźnej. Wtedy izoluje się go na czas kwarantanny i nikt nie pyta, czy może przychodzić na posiedzenia sejmowe. Tu mamy do czynienia z sytuacją analogiczną.

Tego samego zdania jest jeden z twórców obecnej ustawy zasadniczej prof. Piotr Winczorek: – Skoro konstytucja i ustawa o wykonywaniu mandatu posła i senatora dopuszczają możliwość aresztowania posła, to obowiązuje ogólna zasada racjonalności ustawodawcy – należy domniemywać, że chciał, by poseł w takiej sytuacji był odizolowany.

Jednak poseł aresztowany, a nawet skazany prawomocnym wyrokiem nie traci automatycznie mandatu. W świetle prawa jest nadal posłem. – Mogę więc sobie wyobrazić, że nadal wykonuje te funkcje poselskie, których nie uniemożliwia mu ograniczenie wolności – mówi prof. Winczorek. Może więc składać interpelacje i pisać listy, o ile zgodne jest to z regulaminem aresztu.

W sejmowej kasie aresztowanego posła traktuje się jak każdego innego, którego nieobecność jest nieusprawiedliwiona. Oznacza to utratę 1/30 uposażenia za każdy dzień nieobecności. Jednak dotyczy to tylko wynagrodzenia dla posłów zawodowych. Dieta i ryczałt na utrzymanie biura poselskiego pozostają bez zmian.

Polityka 32.2003 (2413) z dnia 09.08.2003; Ludzie i wydarzenia; s. 13
Reklama