Archiwum Polityki

Gdzie są okularnicy?

:-)

Jarosław Abramow-Newerly święci podwójny benefis. Równolegle z wydaną właśnie drugą częścią wspomnień („Lwy wyzwolone”), ukazał się dwupłytowy album z jego piosenkami – „Dopóki śpiewam ja”. Większość tych utworów należała do repertuaru Studenckiego Teatru Satyryków, instytucji, która od połowy lat 50. do początków dekady gierkowskiej funkcjonowała na zasadzie symbolu kultury nie tyle nawet studenckiej, ile inteligenckiej po prostu. Są esteesowskie przeboje z najsłynniejszą chyba „Piosenką o okularnikach” (w trzech wykonaniach: Zofii Kucówny, Anny Marii Jopek i – uwaga! – Tadeusza Łomnickiego). Jest niegdysiejszy superhit estradowy Bohdana Łazuki „Bohdan, trzymaj się”. Są znakomite przykłady piosenki kaberetowej – „Zrewiduj mnie”, „Polka kryminalna” czy „Anarchistyczny walc”. Można ten album traktować nostalgicznie, tak jak autor potraktował materię zbiorowej biografii w „Lwach wyzwolonych”. Owszem, jest różnica między rozrywkową przecież sferą piosenki a faktografią wspomnień, aliści jedno i drugie łączy w tym przypadku nie tylko postać autora, bo także pewien typ wrażliwości pokoleniowej i środowiskowej. Tej właśnie, która cechowała twórczość STS i ludzi z nim związanych – Agnieszki Osieckiej, Andrzeja Jareckiego, Ziemowita Fedeckiego, Abramowa-Newerlego wreszcie, by tylko tych wymienić. Nie zatrzymujmy się więc na nostalgii. Utwory z tego albumu pokazują bowiem, czym może być piosenka, gatunek niby to bagatelny, jeśli tworzy się ją z talentem. Dziś takie perełki sztuki estradowej prawie się nie pojawiają. Dziś na estradzie liczy się sezonowy sukces, a okularnicy zamieniają wstydliwie okulary na szkła kontaktowe.

Polityka 32.2003 (2413) z dnia 09.08.2003; Kultura; s. 48
Reklama