Archiwum Polityki

Polska oferta dla Iraku

Słowa szefa polskiej dyplomacji ministra Włodzimierza Cimoszewicza, które zacytował Jacek Żakowski w swoim komentarzu [„Nasz cel finalny” POLITYKA 28 – po co jedziemy do Iraku]: „dostęp do ropy jest finalnym celem”, trzeba rozumieć w kontekście sytuacji i miejsca. W tle wypowiedzi trwała ceremonia podpisania porozumienia pomiędzy amerykańską firmą KBR i Naftą Polską SA. Naiwnością byłoby sądzić, że celem zawieranej umowy jest w perspektywie budowa mleczarni – chociaż jest pewien istotny związek.

Ten właśnie związek określa i definiuje „finalny cel”, jaki stawia przed sobą Polska angażując się w Iraku. Przypomnę – jest nim odbudowa Iraku i pomoc Irakijczykom w stworzeniu wolnego, demokratycznego i niepodległego państwa. By tak się stało, Irak musi sam sobie zacząć pomagać.

Posiadając drugie na świecie złoża ropy naftowej Irak jest w stanie z czasem inwestować we własny rozwój. Do tego niezbędne jest jednak uruchomienie inwestycji w sektorze naftowym, restrukturyzacja istniejącej infrastruktury i jej rozbudowa. Tu pojawia się rola dla Nafty Polskiej. Jest to reakcja naczyń połączonych – nie da się zrobić jednego bez drugiego.

Polskie firmy podpisując umowę dotyczącą zaangażowania w restrukturyzację przemysłu naftowego w Iraku kierują się celami długofalowymi, są one zgodne z celami, jakie stawia przed sobą Polska w ogóle. W pierwszej kolejności tym celem jest stworzenie warunków dla zasilania zarządzanego przez Irakijczyków funduszu odbudowy. W dalszej – trwałe uczestniczenie Polski również w tym konkretnym sektorze. Nie ma tu mowy o jakichkolwiek „wyjątkowych nadziejach wiązanych przez polskiego ministra”.

Polityka 32.2003 (2413) z dnia 09.08.2003; Listy; s. 80
Reklama