Archiwum Polityki

Ciszej nad tym Centrum

Z zainteresowaniem przeczytałem artykuł Adama Krzemińskiego „Pomnik nieporozumień” [POLITYKA 30], omawiający kwestie powstania Centrum przeciwko Wypędzeniom. Pojawia się w nim opinia, jakoby środowisko SLD było nieobecne w debacie związanej z koncepcją utworzenia takiej placówki. Mam wrażenie, że politycy SLD wypowiadali się w tej kwestii dostatecznie często, aby ich głos mógł zostać należycie odnotowany. Znamienne jest choćby stanowisko ministra Włodzimierza Cimoszewicza, który jasno wyraził daleko idące wątpliwości co do tego, czy pomysł autorstwa Związku Wypędzonych (BdV) powinien być w ogóle przedmiotem debaty publicznej w Polsce. Stwierdził on m.in.: „Idea europejskiego centrum wypędzeń może sugerować porównywalność sytuacji wypędzonych Polaków i wypędzonych Niemców. Te sytuacje nawet w wymiarze moralnym są nieporównywalne. Niemcy ponieśli konsekwencje wywołanej przez siebie wojny. (...) Polacy byli wypędzeni ze swoich ziem nie dlatego, że zrobili coś złego”. Ta wypowiedź uwidacznia kilka zasadniczych wątpliwości, przed jakimi stoimy chcąc poważnie dyskutować o całym pomyśle. Jedna z nich dotyczy właśnie tego, czy zgłaszanie polskich kontrpropozycji dotyczących koncepcji i siedziby Centrum nie jest zgodą na debatę na płaszczyźnie, na której Polakom dyskutować nie przystoi. Niezależnie nawet od trudnego do zaakceptowania nazewnictwa proponowanego przez BdV, które stosuje wciąż historycznie mało uzasadnione określenie „wypędzeni”, muzeum takie upamiętniałoby i w pewnym stopniu neutralizowało fakt, który w percepcji wielu osób był aktem sprawiedliwego odwetu za bezprzykładne w historii okrucieństwa hitlerowskie.

Widać, że problem budowy Centrum, niezależnie od jego lokalizacji, jest sam w sobie ideą nader kontrowersyjną i zapewne daleko nam jeszcze do momentu, gdy będziemy umieli o tym rozmawiać spokojnie.

Polityka 32.2003 (2413) z dnia 09.08.2003; Listy; s. 80
Reklama