Jako członek komisji rekrutacyjnych od kilku lat z przerażeniem obserwuję stale pogłębiającą się przepaść edukacyjną między kandydatami z dużych ośrodków a polską prowincją. Cieszę się, że są jeszcze, jak wspomniano w artykule [Ewa Wilk, „Nerwy żrą”, POLITYKA 27, dot. rekrutacji do szkół średnich i na studia], kandydaci z rodzin bezrobotnych, którzy prezentują ten sam poziom co absolwenci renomowanych liceów warszawskich. Ja z ostatnich kilku lat takiego przypadku nie pamiętam.
Polityka
29.2003
(2410) z dnia 19.07.2003;
Listy;
s. 93