Wielka radość w świecie „mrówek”: ustalony wcześniej lipcowy termin wprowadzenia wiz na polskiej granicy wschodniej dla Ukraińców, Białorusinów i Rosjan został odroczony (do 1 X).
Konieczność wprowadzenia wiz wisiała nad nami od dnia rozpoczęcia negocjacji z Unią Europejską. Wystawiając cierpliwość Brukseli na szwank, trzykrotnie uzyskiwaliśmy dyspensę. Ostateczny termin wizowania uzgodniono na 1 lipca 2003 r. Z przeprowadzonych przez MSZ symulacji wynikało, że nasze konsulaty na Wschodzie co roku zmuszone będą wystawiać ok. 1–1,2 mln wiz. A to wymagało utworzenia nowych okręgów konsularnych oraz zorganizowania nowych konsulatów (wszystkie oprócz Odessy i Irkucka, jak zapewnia MSZ, są już gotowe). Tymczasem znów musimy negocjować z Brukselą przesunięcie terminu. Jedyna pociecha, że nie z naszej winy. Jak przyznaje Danuta Hübner, minister do spraw europejskich, Polska otrzymała sygnały od niektórych partnerów, że mogą być niegotowi do wprowadzenia wiz od 1 lipca. Potwierdza to również poufny raport Komisji Europejskiej. Z Rosją nie możemy się dogadać w sprawie ceny wizy i procedur jej wydawania, a z Białorusinami negocjujemy koszty ubezpieczenia podróżujących obywateli. W tej sytuacji wstrzymano podpisanie umowy z Ukrainą.
Bruksela wykazała zrozumienie. Na szczęście znalazł się pretekst: skoro termin przystąpienia Polski do Unii Europejskiej w 2004 r. przesunięto ze stycznia na maj, to również można stosownie przesunąć termin wprowadzenia wiz.