Archiwum Polityki

Autorytety

W wielu wojnach ideologicznych i politycznych, które wybuchły po 4 czerwca 1989 r., chodziło o skompromitowanie autorytetów, wybitnych postaci obozów wrogich i przeciwnych.

Jednym z ulubionych tematów lat 90. był problem tzw. upadku autorytetów. Że niby stare autorytety do nowej Polski już nie pasują, a nowe szybko w walce ideologicznej się zużywają. A w ogóle demokracja ma to do siebie, że niweluje i ogranicza oddziaływanie wybitnych jednostek czy nawet całych grup społecznych, które uważają się lub są uważane za jakoś szczególnie predestynowane do pełnienia specjalnych ról społecznych. Że w demokracji każdy głos jest równy i tylko wyniki wyborcze określają role polityczne i społeczne.

Po 4 czerwca 1989 r. trwała bezpardonowa walka o nową hierarchię, o nowy polski panteon. Nie oszczędzono nikogo. Przypomnijmy pożałowania godne ataki na Wisławę Szymborską, którą próbowano zniszczyć po otrzymaniu Nagrody Nobla, jako że jej adwersarze uważali, że nagroda naprawdę należała się Zbigniewowi Herbertowi. Takich skandali i zachowań, często niegodnych, było bardzo wiele. Równolegle zaistniało zjawisko inne. Otóż jak gdyby w obronie przeciwko nagonkom wiele autorytetów w obozach i środowiskach im bliskich zostało na trwałe immunizowanych i wyjętych spod jakiejkolwiek krytyki. Można wręcz powiedzieć, że powstało obok siebie kilka konkurencyjnych zestawów tak zwanych autorytetów.

I tak w jednym słupku zostali pomieszczeni obok siebie, przykładowo, żeby dla wygody trzymać się środowiska historyków: Jerzy Robert Nowak, Ryszard Bender, Jan Maria Jackowski, w drugim: Andrzej Paczkowski, Andrzej Friszke czy Bronisław Geremek. Takich układanek można próbować więcej, do każdego ze słupków dałoby się dopisać artystów, poetów, malarzy, a i muzyków chyba też. Skutek jest taki, że oczywiście nie ma nic świętego i każdy z autorytetów jest bezpardonowo atakowany tak silnie, że wszystkie wartości zostały wystawione na sprzedaż.

Polityka 25.2003 (2406) z dnia 21.06.2003; s. 80
Reklama