Archiwum Polityki

Referendum: kto na tak, kto na nie

Referendum unijne zakończyło się sukcesem zwolenników zjednoczonej Europy – przy frekwencji 58,8 proc., zwolenników przystąpienia do Unii było ok. 77,5 proc., przeciwników – ok. 22,5 proc. Okazało się jednak, że nie wszyscy jednakowo pracowali na to zwycięstwo. Wyraźnie bardziej europejscy czują się obywatele w województwach zachodnich: śląskim, zachodniopomorskim, opolskim, dolnośląskim, lubuskim – tam na „tak” głosowało około 85 proc. uczestników referendum. Rekord padł w gminie Gozdnica koło Żagania (lubuskie), gdzie za Unią opowiedziało się aż 92 proc. wyborców. Ściana wschodnia okazała się znacznie bardziej sceptyczna. W województwach lubelskim, podkarpackim i podlaskim zwolenników Unii było wyraźnie mniej – od 63 do 70 proc. Tam też była mniejsza frekwencja, choć w porównaniu do pierwszego kiepskiego dnia proporcje między wschodnią a zachodnią Polską bardziej się wyrównały. Rekord na „nie” padł w Godziszowie w Lubelskiem, gdzie przeciwko akcesowi do Unii opowiedziało się 88 proc. głosujących mieszkańców przy wysokiej (71 proc.) frekwencji. Najwięcej obywateli poszło do urn w Pomorskiem i Śląskiem – ok. 62 proc. Najmniejsze zainteresowanie sprawami państwa zanotowano w Świętokrzyskiem, gdzie do lokali pofatygowało się ok. 52 proc. uprawnionych. Choć tu rekord zanotowano w innym województwie – podlaskim, gdzie w miejscowości Orla do urn poszło ok. 28 proc. uprawnionych.

Co zrozumiałe, chętniej za integracją głosowali mieszkańcy większych miast niż wsi, różnica w głosach na „tak” wyniosła kilkanaście procent. Ale mogło być gorzej i wydaje się, że proeuropejskie stanowisko, jakie tuż przed referendum zajęło kierownictwo PSL, odegrało tu pozytywną rolę.

Polityka 24.2003 (2405) z dnia 14.06.2003; Ludzie i wydarzenia; s. 12
Reklama