Archiwum Polityki

Teraz Białystok

Czy aktor musi być inteligentny? – zapytano onegdaj prof. Bohdana Korzeniewskiego, legendarnego pedagoga teatralnego. Może być, odpowiedział, ale nie powinno mu to przeszkadzać. Tę anegdotę – wśród kilkunastu innych – opowiedział Marek Kondrat. Uczynił to z geniuszem interpretatorskim, z którego powszechnie słynie nie tylko jako jeden z najwybitniejszych polskich aktorów, ale też jako zdolny analityk naszej rzeczywistości. Los zechciał wyposażyć go w przenikliwy umysł i umiejętność głębszej refleksji, przekazywanej na dodatek językiem pięknym, barwnym i wielce składnym.

Kondratowe anegdoty były deserem po solidnym daniu z przemyśleń o polskim filmie, kondycji polskich twórców i polskiej inteligencji, jakie zaserwowali aktor oraz Zdzisław Pietrasik, szef działu kulturalnego naszego tygodnika, publiczności zebranej w Białostockim Ośrodku Kultury. „Polityka” od marca 2003 r. organizuje tu raz w miesiącu wieczory dyskusyjne. Ich formuła nieco różni się od salonu krakowskiego, gdzie Janina Paradowska gości polityków, i wrocławskiego, prowadzonego przez Krzysztofa Mroziewicza, gdzie mówi się o polityce międzynarodowej.

Białostockie spotkania mają profil, by tak rzec, kulturowo-kulturalny, a gospodarzem spotkania za każdym razem jest inny nasz publicysta. W kwietniu pod opieką Mirosława Pęczaka odbyła się intelektualna, harmonijna jazda figurowa dwóch od lat zaprzyjaźnionych ze sobą i z „Polityką” twórców: Jerzego Pilcha i Tadeusza Słobodzianka (mimo ogólnopolskiej profesjonalnej wędrówki, wciąż wiernego korzeniom białostocczanina). Dowiedli, że inteligencja nie przeszkadza również w uprawianiu literatury i dramaturgii. To spotkanie ku naszej satysfakcji przyciągnęło sporą grupę białostockiej młodzieży, studentów tamtejszych uczelni; kilkoro spośród nich nie tylko ujawniło budującą znajomość literatury i dramaturgii, ale też wyjawiło własne aspiracje literackie.

Polityka 24.2003 (2405) z dnia 14.06.2003; Salon Polityki; s. 92
Reklama