Archiwum Polityki

Czarne listy dłużników

Od ostatnich dni kwietnia każdy z nas musi pamiętać, że wiadomości o zaległych opłatach za czynsz, telefon czy prąd mogą trafić do tzw. Biur Informacji Gospodarczej. Zgodnie z ustawą o udostępnieniu informacji gospodarczej mają one prawo do zbierania i przesyłania danych na ten temat. Takiego prawa nie mają natomiast twórcy licznych internetowych czarnych list, donoszących kto, komu i ile jest winien. – To szlaban na ujawnianie informacji o przedsiębiorstwach – przyznaje prezes kancelarii Jachnicki i Partnerzy Tomasz Jachnicki. On jednak nie musi się martwić nowymi regulacjami. Jego najsłynniejsza „czarna lista” już jakiś czas temu została przeniesiona na amerykański serwer (dostępny z polskich komputerów).

Po wejściu w życie nowego prawa zrezygnowała z prowadzenia listy dłużników inna znana firma – Kaczmarski Inkaso. Na listach Biur Informacji Gospodarczej, podobnie jak na większości działających do niedawna tzw. dzikich list, niektórych wierzytelności zamieścić jednak nie można. Poskarżyć się w ten sposób nie może np. pracownik, któremu pracodawca nie wypłaca w terminie wynagrodzenia, bo nowa ustawa dotyczy tylko zobowiązań wobec przedsiębiorców. Co ciekawe, zdarza się też, że wierzycielom w takich sytuacjach często wcale nie zależy na ujawnianiu długu. – Pracownicy zakładów, które nie wypłacają pensji, w większości przypadków wręcz proszą nas o nierozpowszechnianie wiadomości na ten temat – mówi rzecznik prasowy Komisji Krajowej NSZZ Solidarność Dariusz Wasielewski.

Polityka 21.2003 (2402) z dnia 24.05.2003; Ludzie i wydarzenia; s. 15
Reklama