Archiwum Polityki

Pech posła Strąka

Reguła „do trzech razy sztuka” nie zawsze się sprawdza. Posłowi Ligi Polskich Rodzin Robertowi Strąkowi cztery razy z rzędu nie udało się wejść do komisji śledczej badającej tzw. aferę Rywina. Ostatnie próby zastąpienia wyrzuconego z LPR Bohdana Kopczyńskiego zakończyły się negatywnie, mimo że umorzono postępowanie, z powodu którego Sejm wcześniej odrzucił wniosek o powołanie posła Strąka w skład komisji. Prokuratura nie była w stanie ustalić, czy Strąk, domagając się spłaty długu, próbował wrzucić do wody swojego byłego asystenta, czy nie. Robert Strąk, z wykształcenia prawnik, ma 36 lat. Pochodzi z Pomorza. Zanim trafił do Sejmu, pracował w Państwowej Inspekcji Pracy. W ubiegłorocznych wyborach samorządowych 1,5 tys. głosów zabrakło mu do objęcia fotela prezydenta Słupska. Poseł Strąk uważa jednak, że jest na tyle młody, że czas na osiągnięcia jeszcze przyjdzie. Jednocześnie zaznacza, że do kariery i polityki podchodzi z rezerwą: – Uważam, że w życiu należy robić to, co się powinno, a nie to, co się chce. Traktuję życie jak służbę. Nie mam marzeń dotyczących swojej przyszłości. Lider LPR Roman Giertych, pytany, dlaczego Liga w ostatnich tygodniach tak uparcie stawiała na Roberta Strąka, odpowiada szczerze: – Uznaliśmy, że to nie kwestia kandydata. Kogo byśmy nie wystawili, i tak zostanie odrzucony. Ale na wszelki wypadek klub posła Strąka już proponował nie będzie. Roman Giertych nie chce ujawnić nazwiska nowego kandydata. Według posłów SLD, podobnie jak Strąk, nie będzie miał on większych szans.

Polityka 21.2003 (2402) z dnia 24.05.2003; Ludzie i wydarzenia; s. 15
Reklama