Archiwum Polityki

Wspólna pamięć

Powstanie w getcie zasługuje na więcej miejsca w warszawskich muzeach

16 maja, sześćdziesiąt lat temu, generał SS Juergen Stroop (opisany później przez Kazimierza Moczarskiego w „Rozmowach z katem”) nacisnął osobiście guzik i wysadził w powietrze wielką synagogę na Tłomackiem w Warszawie. Miał to być symbol jego zwycięstwa nad żydowskimi powstańcami z getta.

Żydowskie Termopile – tak często nazywany jest w literaturze ten zryw bohaterski w kwietniu i maju 1943 r. Około siedmiuset młodych ludzi, w ogromnej większości bez przygotowania wojskowego, niemal nieuzbrojonych, bo butelki z płynem zapalającym (tzw. koktajle Mołotowa) były ich najważniejszym orężem, stawiło czoło ponad dwu tysiącom świetnie wyszkolonych żołnierzy i oficerów Wehrmachtu, którzy mieli do dyspozycji czołgi, ciężką broń maszynową i samoloty. Było to pierwsze powstanie miejskie w Europie w latach okupacji hitlerowskiej.

Obchody tej sześćdziesiątej rocznicy przyczyniły się do lepszego zrozumienia przez polskie społeczeństwo, że 19 kwietnia – dzień wybuchu powstania w getcie – powinien być wpisany nie tylko do historii Żydów. W ciągu roku poprzedzającego ów 19 kwietnia jedna trzecia warszawiaków wysłana została na śmierć do Treblinki. 19 kwietnia to warszawiacy, acz zamknięci za murami, dali sygnał do powstania. To rozdział historii Polski i historii miasta stołecznego.

Są to niby truizmy. A jednak... gdy odwiedzam dwa znaczące warszawskie muzea: Wojska Polskiego i miasta Warszawy – widzę, że jest tam kilka sal poświęconych Powstaniu Warszawskiemu 1944 r. Słusznie i tak być powinno! Ale jednocześnie o pierwszym – jak się rzekło – powstaniu europejskim, o tym z kwietnia 1943 r.

Polityka 21.2003 (2402) z dnia 24.05.2003; Komentarze; s. 18
Reklama