Artykuł Krystyny Lubelskiej [art. „Twój szef pilot”, POLITYKA 17, dot. oglądalności telewizji – red.] zbiegł się w czasie z ogłoszeniem w Chicago „Tygodnia bez telewizji”. (...) Nie bardzo zgadzam się z twierdzeniem autorki, że wraz z wiekiem wzrasta oglądanie telewizji. Kiedy bowiem wyrastamy z lat, gdy wszystkie migające obrazki przyciągają naszą uwagę, zaczynamy stwierdzać, że licznie pojawiający się w okienku erudyci nie porażają nas intelektualnie i ich występy zadowalają głównie ich samych, nie wstrząsają nami perypetie bohaterów seriali, nużą reklamy mało pomysłowe, a irytują prostackie, dla wyobrażenia okrucieństw wojny wystarcza nam reportaż radiowy lub prasowy i epatowanie widokiem urwanej nogi czy głowy nie jest nam do tego potrzebne, przejadła się nam informacyjna papka i opatrzyły telewizyjne gwiazdy i kiedy dzwonimy do serwisu telewizyjnego, odpowiadają nam, że stałe występowanie jakichś piosenkarzy to nie jest usterka telewizyjna. Wtedy zaczynamy włączać telewizor średnio trzy razy na rok, żeby obejrzeć mecz polskiej reprezentacji piłkarskiej albo Małysza, co zresztą w zasadzie usprawiedliwia istnienie telewizyjnego medium. (...)
Emil Golenia,
Chicago