Archiwum Polityki

Rzeźnia w stodole

Rocznie zjadamy ponad 4 mln świń, których mięso nie zostało przebadane przez weterynarza. Nowa ustawa weterynaryjna wystawia zdrowie konsumentów na niebezpieczeństwo. Zapis legalizujący szarą strefę w handlu mięsem został przegłosowany przez posłów mimo protestów inspekcji weterynaryjnej.

Biliśmy cielaki za Hitlera, biliśmy za Stalina, będziemy bili i teraz – grzmiał podczas prac nad ustawą jeden z senatorów. To był jeden z mocniejszych argumentów, przed którymi ugiął się parlament, przegłosowując zapis dołączony do projektu w ostatniej chwili, pozwalający rolnikom na szeroką skalę handlować mięsem ze zwierząt ubitych we własnym gospodarstwie. Do tej pory zwierzę, którego mięso miało trafić do obrotu, musiało być ubijane w rzeźni pod nadzorem weterynarza.

– Oznacza to, że już na starcie mięso będzie zakażone bakteriologicznie – twierdzi Maciej Duda, szef Zakładów Mięsnych Duda w Rawiczu. – W domowych warunkach nie ma przecież możliwości, aby je wychłodzić do temperatury około zera stopni, jak się to robi w profesjonalnej ubojni. Natychmiast staje się więc pożywką dla bakterii.

Zapis ten cofa nas o co najmniej sto lat – dodaje Jacek Leonkiewicz, radca głównego lekarza weterynarii. Jeśli nawet do uboju będzie wzywany lekarz weterynarii, to on przecież nie ma w zagrodzie u rolnika takich warunków do badania jak w rzeźni. Strach pomyśleć, że takie mięso – w myśl zapisów nowej ustawy, może teraz trafić do żłobków, przedszkoli, stołówek i innych zakładów zbiorowego żywienia. Nie tylko w powiecie, w którym mieszka rolnik, ale także w powiatach sąsiednich. Wolno je sprzedawać w halach targowych, a nawet z samochodu.

Kpiną z konsumentów jest to, że ustawę o zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt, badaniu zwierząt rzeźnych i mięsa oraz o inspekcji weterynaryjnej nowelizowano, aby nasze przepisy dostosować do standardów unijnych. – W żadnym kraju Unii nie jest do pomyślenia, aby rolnik ubijał zwierzę w stodole, a nie w rzeźni – zapewnia Jacek Leonkiewicz.

Polityka 21.2003 (2402) z dnia 24.05.2003; Gospodarka; s. 50
Reklama