Archiwum Polityki

Ucieczka sprzed ołtarza

1-2 proc. spośród kilkudziesięciu tysięcy par, wstępujących corocznie w związki małżeńskie, rozpada się w ostatniej chwili, tuż przed powiedzeniem sakramentalnego „tak”. Dlaczego jedna panna młoda na próżno oczekuje oblubieńca, a inna odrzuca welon?

Prof. dr hab. Zbigniew Lew-Starowicz, psychiatra i seksuolog:

W mojej praktyce terapeutycznej mam do czynienia z takimi przypadkami średnio raz w tygodniu. Częściej uciekają sprzed ołtarza mężczyźni niż kobiety. Pierwszą przyczyną jest tzw. gamofobia, czyli irracjonalna obawa przed instytucją małżeństwa. Jej podłoże stanowią złe doświadczenia osobiste: wychowanie w rozbitej rodzinie, opuszczonej przez matkę, nieudane związki w najbliższym otoczeniu. Druga przyczyna ucieczki mężczyzn od małżeństwa ma bezpośredni związek z seksem: jest nią lęk przed partnerką o bujnym temperamencie seksualnym i nieprzeciętnych możliwościach w tym zakresie. Mężczyzna nadal pragnie być przewodnikiem w ars amandi, a przebojowość narzeczonej wyzwala strach. Czy sprostam jej oczekiwaniom w małżeństwie, czy nie będzie szukała satysfakcji „na boku”? Szczególne poczucie zagrożenia budzą kobiety atrakcyjne, inteligentne, samodzielne, z dużym doświadczeniem seksualnym i niezaspokojonym apetytem w tej dziedzinie. Mężczyzna woli wycofać się w ostatniej chwili ze związku nawet bardzo udanego, aby wybrać partnerkę mniej atrakcyjną, ale dającą poczucie bezpieczeństwa. Przyczyną rezygnacji bywa też odkrycie romansu narzeczonej. Kobiety w analogicznej sytuacji rzadziej rezygnują ze związku. Zdarza się jednak, że przedmałżeńskie zdrady, agresja i przemoc studzą w ostatniej chwili zapał wybranki.

Polityka 21.2003 (2402) z dnia 24.05.2003; Społeczeństwo; s. 92
Reklama