Archiwum Polityki

Per aspera ad Basra

Opowiadają, że firmowy amant lat sześćdziesiątych Adam Pawlikowski odpytywany, dlaczego nie jeździ za granicę, cierpliwie wyjaśniał:
– W pewnym wieku mężczyzna wyjeżdża za granicę jedynie na czele wojsk.

No i stało się. Tym razem szansa nie zostanie zmarnowana. Nasi wspaniali mężczyźni będą stacjonować między Basrą a Bagdadem, zarządzając strefą stabilizacyjną. Wszelkie podobieństwa do Małej Stabilizacji wykluczone. Stabilizacja zogromnieje. Osiwiali kombatanci wzruszą się, że szlak od Lenino prowadził aż do Iraku. Kto wie, może nawet dziadkowie zanucą:

Spoza gór i rzek/Na Eufratu brzeg,/
Choć stąd tak daleko już/Do rodzimych lip i na wierzbach grusz.

Piosenek wojakom nie zabraknie. Tyle że trzeba je przefasonować, uwzględniając miejscowe realia.

Tam gdzie diumy wiatr rozmiecie/Stoi ułan na widecie./To nie ułan, proszę-że pana,/Ale zwid – fatamorgana.

Specjaliści od regionu ostrzegają, że kobiety w czadorach należy omijać równie skrzętnie jak meczety i cmentarze. Pamiętając o surowych obyczajach, przechowalniku wartości, warto chyba skorzystać z inicjatywy swojskiej „Frondy”. Moraliści skupieni wokół tego kwartalnika-przetrwalnika wpadli ostatnio na pomysł drukowania na koszulkach budujących sloganów w stylu: Zero seksu przed ślubem; Nie ma moralności bez Bozi; Jestem patentowaną dziewicą... Czy kontenery z koszulkami zastępującymi pogadanki o życiu godziwym nie powinny znaleźć się na wyposażeniu naszych sił zbrojnych? Spojrzy tubylec na żołnierzyka, przeczyta: No sex, od razu się uspokoi. A gdy zobaczy kobitkę w plamiaku, spod którego wygląda zapewnienie, że fizylierka nosi wysoko swoją cnotę – zaduma się, wezwie córki, postawi im dumną Polkę jako wzór.

Polityka 21.2003 (2402) z dnia 24.05.2003; Groński; s. 109
Reklama