Najpierw była powieść Dai Sijie „Balzac i chińska krawcówna”, która stała się bestsellerem we Francji, następnie została przetłumaczona na ponad 25 języków, w tym na polski. Teraz oglądamy wersję filmową „Balzaca i małej Chinki”, wyreżyserowaną przez samego autora książki. Chińczyk mieszkający we Francji jest również jednym z głównych bohaterów opowieści, choć, jak przyznaje, wątki autobiograficzne wzbogacił wyobraźnią pisarską. W każdym razie w młodości Dai Sijie poddawany był zabiegom reedukacyjnym, kiedy to w 1971 r. jako burżuazyjny inteligent został zesłany do obozu pracy w Seczuanie. Podobny los spotyka dwóch młodzieńców pokazanych w filmie. Ich panem jest sołtys, który w razie potrzeby może skorzystać z pomocy bezpieki. Wbrew pozorom nie jest to jednak wcale film o represjach epoki Mao. Prawdę mówiąc, dość szybko zapominamy o całym politycznym sztafażu. Dai Sijie skupia się bowiem na życiu wewnętrznym swych bohaterów, którzy zakochują się w tej samej dziewczynie. Jest nią wnuczka miejscowego krawca, bardzo cenionego w okolicy. Chłopcy edukują dziewczynę czytając jej zakazane lektury Dumasa, Stendhala, Flauberta, a zwłaszcza Balzaca, którego mała krawcówna lubi najbardziej. Te książki odmienią jej życie. Mimo niefortunnych okoliczności, w jakich znaleźli się bohaterowie, film jest bardzo pogodny, chwilami wręcz liryczny, do czego przyczynia się też nieziemsko piękny krajobraz i muzyka. Ale z epilogu dowiemy się, że nie wszystko w tej opowieści skończyło się jak w pięknej bajce.
(zp)
:-, dobre
:-' średnie
:-( złe