Archiwum Polityki

Kogo stać na dziecko?

Z wielką radością przeczytałam artykuł Pawła Walewskiego [„Z witką w berecie”, POLITYKA 21, dot. problemów z płodnością – red.], ponieważ ja i mój mąż jesteśmy parą dotkniętą tym problemem. Moje schorzenie daje się szczęśliwie „obejść” za pomocą środków farmakologicznych, ale dolegliwość partnera nie podlega zasadniczo leczeniu. Według lekarzy wyniki kuracji mogą być niejednoznaczne. Zatem czeka nas prawdopodobnie rozród wspomagany. Dysponując miesięcznym dochodem netto 1500 zł, nawet nie myślimy o technice zapłodnienia pozaustrojowego. Może uda się coś odłożyć za jakiś rok lub dwa, przy czym z biologicznego punktu widzenia będzie to nasz ostatni dzwonek. Nie rozumiem, dlaczego leczenie niepłodności nie jest w Polsce choć w części refundowane. Par wymagających takiej terapii jest w Polsce około miliona.

Upowszechnienie technik wspomaganego rozrodu (będące skutkiem refundacji), jak każde upowszechnienie zdobyczy naukowych, prowadziłoby do rozwoju metody i stopniowego spadku cen. Dziękuję za ważny, pożyteczny i interesujący tekst.

Magda, 31 lat (nazwisko do wiadomości redakcji)

Polityka 23.2003 (2404) z dnia 07.06.2003; Listy; s. 85
Reklama