Archiwum Polityki

Tajemnica lekarska

Dzięki panu Konstantemu Radziwiłłowi nieoczekiwanie wzbogaciłam swą wiedzę. Dowiedziałam się, co to jest tajemnica lekarska. Jest to mianowicie tajemnica wobec pacjenta. W artykule p. Martyny Bundy [„Paragraf 52?”, POLITYKA 20, dot. kodeksu etyki zawodowej lekarzy – red.] prezes Naczelnej Izby Rady Lekarskiej p. Konstanty Radziwiłł odzywa się tymi słowy: „...zwykła przyzwoitość wymaga, żeby jeden lekarz wątpliwościami co do sposobu leczenia dzielił się przede wszystkim z zainteresowanym lekarzem, potem z Izbą Lekarską, ale nie z pacjentem!”.

Cóż, poinformowanie pacjenta, że jest lub był źle leczony, mogłoby rzucić cień na kolegę po fachu. A jeżeli pozbawienie pacjenta takowej wiedzy jemu właśnie przyniesie szkodę? Czy nie będzie to zwykła – a raczej niezwykła – nieprzyzwoitość?

Interesuje mnie w tym kontekście odpowiedź na pytanie: czy osobliwe – środowiskowe – kryteria etyczne obowiązują także np. lekarzy występujących w charakterze biegłych? Bo jeśli tak – to na co może liczyć poddana ich ocenie osoba, która miała niefortunną sposobność wejścia w spór z lekarzem?

Pocieszam się, a utwierdza mnie w tym osobiste doświadczenie, iż „etyka kolesiów”, aczkolwiek dość rozpowszechniona – i, niestety, namaszczona oficjalnie – nie jest jednak wśród lekarzy powszechna.

E.T.,

Warszawa
Nazwisko i adres znane redakcji

Polityka 23.2003 (2404) z dnia 07.06.2003; Listy; s. 103
Reklama