Archiwum Polityki

Sieroty po AWS

Niepowodzenia ekipy Millera przywróciły nadzieję rozdrobnionej prawicy – politykom dawnej AWS. „Spotkanie duchów” na zamku w Łęczycy upłynęło w pełnej optymizmu atmosferze.

W plenerze, na dziedzińcu Zamku, przy grillu i pieczonych kiełbaskach dyskutowali politycy związani z rządem byłego premiera Jerzego Buzka, dawni wojewodowie i samorządowcy. Przyjechał ze Szczecina Longin Komołowski, były minister pracy, byli też Marcin Tyrna, dawniej senator, teraz „tylko” wpływowy szef Solidarności na Podkarpaciu, Andrzej Słowik, związany z Solidarnością krytyk rządu Buzka, Krzysztof Piesiewicz, czołowy opozycjonista premiera w klubie AWS. Znacząco zabrakło Mariana Krzaklewskiego. – To spotkanie zakończyło się jedną konkluzją: taką, że musimy się jeszcze raz spotkać – mówi Krzysztof Piesiewicz. Zaplanowane są kolejne zloty samorządowców, młodzieży i polityków SKL, Republikanów, Unii Wolności i Ruchu Społecznego, z senatorem Piesiewiczem na czele, czyli Karty Przyszłości. Humory dopisują, „w AWS też nikt wcześniej nie wierzył, a potem Akcja przejęła władzę” – pocieszają się prawicowi działacze.

Krzysztof Oksiuta, poseł marginalnego obecnie SKL, jeden z inicjatorów rozmów na prawicy, przedstawia sprawę jasno: – Ani PiS, ani PO nie chcą budować dużego obozu. Więc albo pójdziemy na wymarcie, albo stworzymy coś zupełnie nowego.

Nową jakość, czyli Kartę Przyszłości, Ruch Społeczny, SKL, Unia Wolności oraz Republikanie zaczęli budować kilka miesięcy temu. W kwietniu Karta Przyszłości zachęcała do głosowania za wstąpieniem do Unii Europejskiej. Krzysztof Piesiewicz, Artur Balazs, Andrzej Wielowieyski, Zbigniew Religa jeździli po kraju i agitowali. Ale w Karcie Przyszłości tkwił także ukryty podtekst – miała być płaszczyzną ponadpartyjnego porozumienia już po referendum. Teraz aktywiści, którzy tworzyli kluby, mają całe wakacje na zastanowienie, czy od Karty chcą czegoś więcej.

Polityka 28.2003 (2409) z dnia 12.07.2003; Kraj; s. 30
Reklama