Archiwum Polityki

Wampirki i lolitki

Stara prawda mówi, że dzieci są wszystkożerne. Dziś zachęcane do tego przez dorosłych, pochłaniają wszystko. Są idealnymi konsumentami: bezkrytycznie wierzą reklamie i z upodobaniem naśladują wzory podsuwane przez media.

W trudnych czasach gorączka łatwej i przyjemnej konsumpcji staje się udziałem najmłodszych: dorosły przecież prędzej sam z czegoś zrezygnuje, niż odmówi dziecku, zwłaszcza że presja rówieśników i współczesnej kultury masowej jest ogromna. Telefon komórkowy i urodziny w centrum rozrywki coraz powszechniej wkraczają w świat współczesnego siedmiolatka.

O tym, że dzieci stają się wampirami konsumeryzmu, sycącymi się coraz to nowymi produktami i gadżetami, przekonują autorzy książki „Dziecko we współczesnej kulturze medialnej” wydanej przez Instytut Spraw Publicznych przy współudziale „Polityki”. Wyniki badań zgromadzonych w tej publikacji – najpełniej pokazującej świat naszych dzieci w kulturze zdominowanej przez reklamę i zakupy w hipermarketach – brzmią zatrważająco. Pod koniec lat 90. co trzeci badany 7–12-latek towarzyszył rodzicom przy zakupach sprzętu RTV. Dziś 60 proc. dzieci uczestniczy w drobniejszych zakupach (według innych badań liczba ta jest jeszcze większa i sięga prawie 70 proc.), a dodać trzeba, że moc perswazyjna latorośli bywa ogromna, albowiem tylko jedna czwarta rodziców podczas zakupów nie ulega namowom swoich pociech.

Dorosły kłopot z dziećmi

Przytaczane badania pokazują, że problem mają nie tyle dzieci (te bawią się w świątyniach konsumpcji świetnie), ile dorośli, którzy dzisiaj nie bardzo potrafią sobie poradzić ze zdefiniowaniem roli rodziców. Nie pomaga im też w tym współczesna pedagogika, która z jednej strony nakazuje, by traktować dziecko jak partnera (najprostsze, co przychodzi, to traktować je jako dorosłego), z drugiej – chce, by respektować okres dzieciństwa jako czas wyjątkowy i szczęśliwy.

Polityka 28.2003 (2409) z dnia 12.07.2003; Społeczeństwo; s. 66
Reklama