Archiwum Polityki

Czy śląszczyzna to polszczyzna

Przed powszechnym spisem ludności działacze Ruchu Autonomii Śląska mówili o potrzebie skodyfikowania mowy śląskiej i stworzenia języka śląskiego. Teraz, gdy 173 tys. osób podało się za Ślązaków, zdaniem działaczy RAŚ potrzeba ta stała się jeszcze bardziej paląca. Wzorem ma być mowa kaszubska. Według wyników spisu Kaszubami poczuło się jedynie 5 tys. osób, niemniej w kilkunastu parafiach w ich mowie odprawiane są nabożeństwa, dzieci mogą się jej (nieobowiązkowo) uczyć w szkołach i na kaszubski przekłada się klasyczną literaturę. Kaszubski należy do lechickiej grupy lingwistycznej (są w niej wymarłe dialekty pomorskie, m.in. z Rugii i Meklemburgii) i ma mniej wspólnego z językiem polskim niż gwara śląska.

Ślązacy chcący kodyfikować swój język powinni udać się do prof. Jana Miodka, też Ślązaka. – I usłyszą: chłopy, tego nie da się zrobić! – mówi profesor. – Mówcie po śląsku, śpiewajcie, organizujcie konkursy gwary, ale dajcie sobie spokój z urzędowym językiem.

Aleksander Brückner pisał: „Gwara śląska to jądro polskiej mowy, to język Rejów i Kochanowskich”. – Mowa śląska to gwara polska w najczystszym staropolskim wydaniu – zgadza się Miodek. A do tego co zakątek Śląska, to gwara inna: – W moich Tarnowskich Górach godo się inaczej niż w pobliskim Radzionkowie. Gwar śląskich nie da się ujednolicić.

Profesor przypomina, że musiało minąć 500 lat, abyśmy mogli pisać jednakową polszczyzną: – Wszystkim pomysłodawcom kodyfikacji chcę brutalnie wbić do głowy, że literackim wariantem śląszczyzny, najbardziej polskiego ze wszystkich polskich dialektów, jest polszczyzna. I niech mnie teraz przeklinają!

Polityka 30.2003 (2411) z dnia 26.07.2003; Ludzie i wydarzenia; s. 12
Reklama