Archiwum Polityki

Nagi instynkt

Nadzy ludzie, którzy wbiegają nagle na boisko podczas zawodów, stali się trwałym elementem brytyjskiej kultury sportowej. Publiczność ich uwielbia, sądy nie wiedzą, co z nimi robić. Tymczasem zjawisko rozprzestrzenia się na inne kraje.

Mark Roberts jest 38-letnim Anglikiem z Liverpoolu, rozwiedzionym ojcem trojga dzieci, bezrobotnym barmanem. W ciągu ostatnich dziesięciu lat prawie dwieście razy przerywał zawody sportowe wbiegając nago na boisko. Roberts ma w swoim dorobku występy na otwartych mistrzostwach Wielkiej Brytanii w golfie, kilka prestiżowych gonitw koni, m.in. tegoroczny Royal Ascot, finał Pucharu Świata w Rugby, ubiegłoroczny finał piłkarskiej Ligi Mistrzów w Glasgow. Przed trzema laty pojawił się na korcie Wimbledonu podczas meczu rozgrywanego przez Annę Kurnikową tuż po tym, jak sędzia poprosił o nowe piłki. (– New balls, please – brzmiała komenda sędziego, a słowo balls to angielski odpowiednik nie tylko piłek ma też znaczenie anatomiczne).

Zwykle Roberts po prostu wbiega na boisko i ucieka ochroniarzom przy aplauzie tłumu, na zawodach tenisowych obowiązkowo skacze przez siatkę, na boisku piłkarskim często próbuje strzelić gola. Od niedawna wprowadza do swoich występów rozbudowane elementy choreografii. Podczas finału piłkarskiego Pucharu UEFA w maju w Sewilli, tuż przed rozpoczęciem drugiej połowy, wbiegł na boisko w stroju sędziego, rozebrał się do naga, zabrał piłkę prawdziwemu arbitrowi, pokazał mu czerwoną kartkę, ograł oszołomioną obronę FC Porto, jednak w sytuacji sam na sam z Victorem Bahią strzelił zbyt słabo i portugalski bramkarz obronił bez trudu. W trakcie tego krótkiego interludium 70 tys. ludzi na trybunach zgotowało mu owację szczególnie gorącą po tym, jak kilku ochroniarzy powaliło go na ziemię, by następnie odprowadzić na posterunek policji.

Strój sędziego to jednak wyjątek w karierze Marka Robertsa. Zwykle pojawia się na trybunach ubrany w koszulkę i spodnie od dresu rozdarte na szwach i szczepione rzepami, tak by jednym ruchem łatwo je było rozerwać.

Polityka 30.2003 (2411) z dnia 26.07.2003; Społeczeństwo; s. 82
Reklama