Archiwum Polityki

Twórcy już nie wolno

Wyrok skazujący artystkę Dorotę Nieznalską za obrazę uczuć religijnych bardzo wyraźnie podzielił opinię publiczną. Z jednej strony barykady znaleźli się ci, którzy już samo wszczęcie postępowania uważali za haniebny zamach na wolność twórczą, z drugiej – niemała grupa tych, którzy uznali że artystka przekroczyła dopuszczalne granice ekspresji i musi ponieść tego konsekwencje. Słowem, czarne lub białe.

Materia sporu jest znacznie bardziej delikatna. Na świecie (rzecz jasna w cywilizowanych krajach) powszechnie już przyjęło się, że pole dopuszczalnej wolności w sztuce jest znacznie większe niż w innych obszarach życia społecznego. Na mocy dobrej tradycji twórcy więcej wolno. Przed trzema laty w branżowym czasopiśmie „Palestra” ukazał się obszerny artykuł prawniczy, którego tytuł właściwie wszystko wyjaśnia: „Sztuka jako okoliczność wyłączająca bezprawność”. Taka interpretacja przesuwa punkt ciężkości z obszaru dóbr chronionych prawem na obszar ocen artystycznych. Otóż gdański sąd starał się – moim zdaniem niesłusznie – odpowiedzieć przede wszystkim na pytanie: czy dzieło obrażało uczucia? Oczywiście, mogło obrażać. Ferując wyrok na wstępie należało wyjaśnić całkiem inną kwestię: czy w przypadku pracy Nieznalskiej mamy czy nie mamy do czynienia z dziełem artystycznym. Spróbuję zatem krótko sam odpowiedzieć na to pytanie. Bez dyskusji jest fakt, że autorka posiada dyplom ukończenia Akademii Sztuk Pięknych, a w zawodowym życiorysie wpisany udział w kilku ważnych wystawach, a nawet Nagrodę Prezydenta Gdańska. Najdłużej wypadałoby się zadumać nad artystyczną wartością samej pracy. Osobiście oceniłbym ją jako niespecjalnie oryginalną, w pewnych elementach wtórną, o umiarkowanych walorach estetycznych, poznawczych czy ideowych.

Polityka 30.2003 (2411) z dnia 26.07.2003; Fusy plusy i minusy; s. 94
Reklama