Archiwum Polityki

Tacy zwyczajni ludzie

Zdarzało się, że Jadwiga i Krzysztof N. wypili za dużo, bywało, że awanturowali się po nocy. Po pieniądze chodzili do opieki społecznej albo dorabiali na czarno, zalegali z czynszem, kradli prąd, a czasami także coś z supermarketu. Normalnie, jak to na łódzkim Polesiu. Przeciętni, niczym nie różnili się od innych. Tylko jednym – zabili czworo własnych dzieci.

List gończy za Krzysztofem N. (29 lat, wykształcenie podstawowe niepełne) policja wysłała dwa lata temu. Nie szukali go jednak zbyt intensywnie. Nie był dla nich żadnym groźnym przestępcą. Dostał dwa lata w zawieszeniu za znęcanie się nad synem Kamilem. Karę mu odwiesili, bo N. nie spotykał się z sądowym kuratorem. A że nie stawił się do więzienia – trafił na listę poszukiwanych. Nic szczególnego – w Łodzi figuruje na niej ponad dwa tysiące osób. Co kilka miesięcy policjanci sprawdzali, czy nie ma go w domu przy ulicy Radwańskiej. Całowali klamkę i odchodzili.

– Tamtej soboty było inaczej – z mieszkania dochodziły wyraźne odgłosy wskazujące na to, że ktoś jest w środku – mówi funkcjonariusz z Komendy Miejskiej Policji w Łodzi. Nikt nie otwierał drzwi. Wezwano straż pożarną i policjanci weszli do mieszkania przez balkonowe okno od podwórka. W środku była tylko żona poszukiwanego – 30-letnia Jadwiga N. Zaczęła się rewizja. W szafie w pokoju znaleziono trzy plastikowe beczki. Zwyczajne, do kiszenia kapusty. Zamknięte i uszczelnione silikonem. W beczkach zawinięte w folię, zmumifikowane, martwe dzieci. Czworo – dwóch pięcioletnich chłopców i dwoje niemowląt: chłopiec i dziewczynka. Jadwiga N. powiedziała: – To moje.

Sąsiedzi zeznali, że z małżonkami N. mieszka tylko najstarsza 11-letnia córka Monika. Ktoś widział ją na ulicy z ojcem. Bliźniaków Adama i Kamila nie widziano w domu już od kilku lat. Sekcja zwłok potwierdziła, że to ich ciała znaleziono w beczce. Zostały tam zamknięte cztery lata temu. Dziś chłopcy mieliby po dziewięć lat. O istnieniu niemowląt nikt nie wiedział. Jadwiga N. urodziła je w domu.

Polityka 19.2003 (2400) z dnia 10.05.2003; Temat tygodnia; s. 20
Reklama