Archiwum Polityki

Ci dranie krytycy

Reżyser Maciej Ślesicki, obrażony miażdżącą recenzją filmu „Show” opublikowaną w „Gazecie Wyborczej” przez Jacka Szczerbę, postanowił ujawnić całą prawdę o polskich krytykach. W poczytnym tygodniku „Angora” udzielił wywiadu, w którym zlustrował to środowisko frustratów. „Szczerba pisze jak pisze – donosi Ślesicki – bo on próbował zostać reżyserem, a potem scenarzystą i kiedy się okazało, że jest kompletnie niezdolny, to musiał zostać krytykiem i teraz poucza reżyserów, jak się reżyseruje”. Dostało się też recenzentowi Wojciechowi Cesarskiemu z tejże gazety. Nie dość, że jak Szczerba nienawidzi on polskiego kina, to na dokładkę – zauważa autor „13 posterunku” – nie wiadomo, skąd się w ogóle Cesarski wziął. W wywodzie naszego filmowca pojawia się też argument koronny, mający ostatecznie uświadomić krytykom ich głupotę. Otóż leczenie kompleksów na wybitnie zdolnej młodzieży filmowej, takiej jak nie przymierzając Maciej Ślesicki, zabija zdaniem autora „Show” polską kinematografię. Żaden producent nie zechce przecież finansować kolejnego arcydzieła, skoro krytycy szkodnicy napiszą o nim źle. Panie Maćku, jeśli tylko może to panu pomóc, ja, skromny dziennikarz (o którym niektórzy wiedzą, skąd się wziął), oświadczam więc, że pan (o którym na pewno wiadomo, skąd się wziął) jest najwybitniejszym polskim reżyserem i każdy następny pana film będzie krokiem milowym w historii światowego kina. Panie Maćku, do dzieła!

Janusz Wróblewski

Polityka 19.2003 (2400) z dnia 10.05.2003; Kultura; s. 58
Reklama