Archiwum Polityki

Ringo Star(r)

:-)

Gazety rozpisują się na temat niebotycznych sum, jakie zarabia Paul McCartney, a tymczasem inny były beatles Ringo Starr wydaje swoją dwunastą z kolei i zaskakująco dobrą płytę solową. Album „Ringorama” to 13 utrzymanych w różnych klimatach piosenek, które tak samo zachwycić mogą rówieśników „czwórki z Liverpoolu” jak i całkiem młodą publiczność. Mamy tu sporą dawkę autoironii, nieco sentymentalizmu i nieoczekiwanie dużo mocnego rocka. Wszystko melodyjne, świetnie zagrane i perfekcyjnie zaaranżowane. Głos 63-letniego Starra brzmi jak za dawnych, beatlesowskich czasów, ale na szczególną uwagę zasługuje wsparcie innych gwiazd. Ringa wspomaga na płycie nie byle kto. Dość wymienić legendę country Willie Nelsona, Erica Claptona czy wreszcie Davida Gilmoura z Pink Floyd. Płytę razem z Ringiem wyprodukował gitarzysta Mark Hudson i głównie jego zasługą jest mocne rockowe brzmienie. Ringo, trochę zapomniany i zawsze najmniej doceniany spośród całej czwórki Beatlesów, okazuje się artystą pierwszej wody. Artystą rockowym oczywiście.

M.P.

:-) świetne
:-, dobre
:-' średnie
:-( złe
Polityka 19.2003 (2400) z dnia 10.05.2003; Kultura; s. 58
Reklama