Claude Lelouch, klasyk francuskiego melodramatu od czasu pamiętnej „Kobiety i mężczyzny” (nagrodzonej w 1966 r. Oscarem), regularnie kręci sentymentalno-nostalgiczne filmy o niemożliwej miłości i mijaniu się ludzi. Delikatny, egzystencjalny klimat podszyty nieokreśloną tęsknotą za idealnym uczuciem niweczącym pamięć o toksycznych związkach pojawia się również w „Piano bar”, stanowiąc tło spotkania dwojga nieuleczalnie chorych życiowych rozbitków. Jeremy Irons, specjalizujący się w rolach umierających wędrowców (grał takie postacie u Bertolucciego), w filmie Leloucha jest romantycznym złodziejem, okradającym w finezyjny sposób sklepy z najdroższą biżuterią. Ukradzione pieniądze przeznacza m.in. na kosztowną operację usunięcia raka mózgu. Podróżując samotnie dookoła świata trafia do Maroka, gdzie poznaje wokalistkę jazzową (Patricia Kaas), cierpiącą na podobną chorobę. Oboje pragną uwolnić się od trawiącego ich smutku, uciec przed wspomnieniami i światem. Długi, ponaddwugodzinny film Leloucha opowiedziany jest niekonwencjonalnie, sceny snu przeplatają się ze wspomnieniami i marzeniami bohaterów, chaotyczna akcja dopiero pod koniec nabiera tempa i klarowności. Dla widzów, którzy nie lubią tego typu niespodzianek narracyjnych, pozostaje rewelacyjna muzyka w wykonaniu Patricii Kaas, śpiewającej na filmie tak znane standardy jak „Ne me quitte pas” czy „Mon homme”.
(JAW)
:-, dobre
:-' średnie
:-( złe