Paulina Wojciechowska budowę rozpoczęła latem 2000 r. Pomagali jej wolontariusze, ludzie przypadkowi, którzy na wieść o jej pomyśle zdecydowali się uczestniczyć w tym niezwykłym przedsięwzięciu. W pracach wzięli też udział ci, których wcześniej Wojciechowska zaraziła ideą budownictwa ekologicznego podczas swych wykładów na temat architektury prymitywnej. Przyjechali do Przełomki, wsi nad jeziorem Hańcza, specjalnie, wiedzeni ciekawością, jak się taki dom wznosi.
W harmonii z naturą
Na co dzień pracuje w Wielkiej Brytanii jako architekt. Już w trakcie studiów w Kingstone University w Londynie zainteresowała się architekturą prymitywną, stosującą naturalne surowce, pozostającą w harmonii z człowiekiem i jego naturalnym otoczeniem. Odwiedzała kraje, w których tradycja budowania domów z naturalnych materiałów jest ciągle żywa. Najwięcej zyskała na kontaktach z architektem irańskiego pochodzenia Naderem Khalili, który prowadził szkołę budowy domów z piasku. Było to dla niej spore odkrycie. Kamień, bambus, drewno, glina, słoma – owszem. Ale piasek? Gdy zobaczyła, jak takie domy powstają (piasek pakuje się do identycznej wielkości worków, które tworzą coś w rodzaju bloczków czy cegieł), doszła do wniosku, że „dach nad głową” może powstać w każdych warunkach i ze wszystkiego. Potem brała udział w projektach budowy domów z naturalnych materiałów w USA – w Nowym Meksyku, południowej Dakocie, Kalifornii.
– Znalazłam się na fali i już mnie niosło – opowiada.
Wkrótce napisała dwie książki zbierając w nich swe doświadczenia: „Earth, Hands and Houses” wydaną w 1988 r. przez Kingston University i „Serious Straw Bale”.