Archiwum Polityki

Gottesmania

Czy z samego czytania „Polityki” można się utrzymać? Wykryliśmy taki, odosobniony niestety, przypadek. To pan Krzysztof Gottesman z dziennika „Rzeczpospolita”. W ciągu zaledwie paru dni pan Gottesman opublikował aż trzy obszerne komentarze poświęcone naszym publikacjom. Ponieważ inna działalność publicystyczna tego autora nie rzuciła nam się w oczy, więc domniemujemy, że ma on w „Rzeczpospolitej” stały etat komentatora „Polityki”.

Jak przystało na komentatora, redaktor chwali, gani, a zwłaszcza poucza. Artykuł o „towarzyskiej potędze małżeństwa Urbanów” to „kolejna próba kreowania nowego Urbana”. „Dzisiaj Urban zaczyna mówić i sugeruje, że może powiedzieć jeszcze więcej. W czyim interesie?” – kończy dramatycznie komentator, ale nie podsuwa odpowiedzi. Czyżby chodziło o to, że Urban, opowiadając niedyskrecje o swoich gościach, może skrzywdzić Leszka Millera i SLD, a „Polityka” podle przykłada do tego rękę?

Niestety, także w kolejnym komentarzu „Politycy w ręku biznesu” autor nie podsuwa łatwych interpretacji. Streszczając nasz tekst o Janie Kulczyku (ogólnie chwali), kończy: „problemem nie jest to – jak obawia się »Polityka« – że socjaldemokratyczny premier ułatwia robienie interesów prywatnemu biznesmenowi wbrew interesom budżetu i konsumentów”. Aha, więc to nie jest żaden problem, jak błędnie sądzi „Polityka”. Cóż więc nim jest? „Że biznesmeni rządzą politykami” – triumfalnie odkrywa redaktor. Czyli, że co?

Jeszcze gorzej jest z tekstem „Chybiona interwencja”, gdzie autor oddaje się rozmyślaniom nad rzekomą próbą podjętą przez ministra Waldemara Dąbrowskiego, aby nie dopuścić do publikacji w „Polityce” artykułu o Janie Kulczyku.

Polityka 18.2003 (2399) z dnia 03.05.2003; Fusy plusy i minusy; s. 94
Reklama