Archiwum Polityki

Kazik śpiewa Waitsa

:-)

Najnowszy projekt Kazika Staszewskiego, już znany niektórym fanom dzięki recitalowi na Festiwalu Piosenki Aktorskiej, po raz kolejny dowodzi, że śpiewanie tekstu ma sens. Nie byle jakiego tekstu – tekstu literackiego mianowicie. Kazik, jakkolwiek by jego własną twórczość definiować, był, jest i będzie śpiewającym poetą konsekwentnie podważającym stereotyp tak zwanej poezji śpiewanej. Tak jak – na świecie – Bob Dylan, Westernhagen, Lou Reed i Tom Waits. Jak kiedyś – Włodzimierz Wysocki i Karel Kryl. Pomysł, by śpiewać przełożone na polski teksty Waitsa, wydaje się na pierwszy rzut oka co najmniej karkołomny. Przede wszystkim dlatego, że Waits, jak to poeta, osadzony jest we własnych, głęboko osobistych kontekstach i miejscach, no i w swoim języku. Kazik oraz tłumacz piosenek Roman Kołakowski postanowili słusznie: niech teksty Waitsa i oryginalne kompozycje będą zaczynem, ważne, by spróbować oddać ducha oryginału po polsku i po Kazikowemu. Czyli stworzyć nie kopię, ale oryginał. Tak uczynił dawniej Kazik z piosenkami swojego ojca, tak czyni teraz z Waitsem. I słusznie, płyta „Kazik śpiewa Waitsa” dobrze wpisze się w dorobek Staszewskiego, a publiczności pozwoli inaczej spojrzeć na śpiewaną poezję knajpy i ulicy.

M.P.

:-) świetne
:-, dobre
:-' średnie
:-( złe
Polityka 15.2003 (2396) z dnia 12.04.2003; Kultura; s. 52
Reklama