Minęły święta wielkanocne, zbliża się długi weekend. Podczas wolnych dni znaczna większość Polaków będzie robić to co zawsze, czyli poświęci się oglądaniu telewizji. I obejrzy to samo co zawsze. Rekordy popularności biją seriale, a wśród nich niepokonany od co najmniej trzech sezonów lider „Na dobre i na złe”, z którym od świąt Bożego Narodzenia ostro rywalizuje „M jak miłość”.
Według TNS OBOP przeciętny telewidz spędza podczas świąt i weekendów przed ekranem prawie 4 godz. dziennie. Im człowiek starszy, tym mniej interesuje się rzeczywistym obrazem świata, a coraz bardziej polega na przekazie telewizyjnym. Już po 25 roku życia zaczyna rosnąć krzywa czasu oglądania, która apogeum osiąga między 45 a 54 rokiem życia (prawie 5 godzin). Według psychologów to kryzys wieku średniego, a i często z nim związane: syndrom opustoszałego gniazda oraz załamanie więzi małżeńskich wywołują reakcję ucieczkową. Człowiek wprawdzie nie wychodzi z domu, ale zwraca się do swojego kumpla pilota.
Jeśli idzie o życie rodzinne – nieinstrumentalna rozmowa między małżonkami zajmuje dziennie zaledwie około jedną trzydziestą czasu (8–10 minut) poświęcanego telewizji. 60 proc. rodziców, chcąc spędzić wolne chwile z dziećmi proponuje im, w braku innego pomysłu, wspólne oglądanie filmu lub serialu. A tylko 30 proc. w ogóle chce i potrafi rozmawiać z własnym potomstwem.
Większość telewidzów, zwłaszcza mężczyzn, stwierdza, że zbyt długo ogląda telewizję, bo jest zmęczona i zestresowana, a bezczynne gapienie się w ekran pozwala odreagować niepowodzenia. Jednak w opinii wielu psychologów oglądanie telewizji naraża widzów na dodatkowy emocjonalny stres. Nieustające przerzucanie pilotem kanałów: szybka zmiana ujęć, sekwencji, retrospekcje, nieoczekiwane zmiany tempa, nadmiar informacji – powodują, że przeciętny telewidz może nie nadążać z przetwarzaniem tego wszystkiego w swoim umyśle.